runawaymay

  • O mnie
  • RSS

Kategorie

    Linki

    Księga Gości

    Archiwum

      2018

      2017

      2016

      2015

      2014

      grudzień
      listopad
      październik
      wrzesień
      sierpień
      lipiec
      czerwiec
      maj
      kwiecień
      marzec
      luty
      styczeń

      2013

      2012

      2011

      2010

      2009

      2008

      2007

      2006

    • zmiany / changes 30 stycznia 2014

      Zmiany zawsze wychodzą na dobre. Pewne okoliczności sprawiły, że musiałam usunąć opcję komentarzy. Jak to brzmi po angielsku? hating? Jestem tym bored.

      Fotolog nie ma opcji powiadamiania o nowych komentarzach i autoryzacji ich, dlatego oszczędzam sobie stresu.

      Na tej stronie dalej będą się pojawiać zdjęcia z podroży, ale nie będzie już można komentować wpisów. Jeśli ktoś chce coś dodać od siebie, zapraszam do "KSIĘGI GOŚCI" ;)

      Pozdrawiam z pokojem wszystkich, którzy odwiedzają tę stronę.


    • Krótki , londyński weekend 18 lutego 2014

      to był bardzo krótki, ale udany weekend



      to była dość niebywała pogoda, jak na Londyn..







      dzielnica Camden Town, w której mieszkała Amy..











      i tyle. English breakfast mają tylko jedną zaletę - są dobre na kaca. Jak widać, towarzyszka miała większego ;)



      looks better than taste.

    • Tajlandia w Instagramie 9 kwietnia 2014













































































































    • Małpa w Chang Mai 17 kwietnia 2014

      Dla tej Małpy robię 2 wyjątki.
      Po pierwsze  - wpis należy tylko do Małpy.
      Po drugie - jestem tu także ja!




















      Ta biedna małpa miała tylko 5 dni i już zarabiała na swoje utrzymanie. Później będą ja tresować i zakują w łańcuch jak wiejskiego psa

    • Thailand - Food and drinks 30 kwietnia 2014

      Minęły trzy tygodnie  od powrotu, jestesmy grubsi, jemy wiecej, ale zdrowiej






























































      Na zdjęciach brakuje jednej ważnej rzeczy - naleśników z bananami ,które były przepyszne. Sticky rice z mango jako deser też wymiatał! I tyle. Robaków nie jedliśmy, bo nie zdążyliśmy się upić w ostatnią noc w Bangkoku.

    • Bangkok i okolice 2 maja 2014

      Duży, głośny, śmierdzący, duszny i tłoczny. Zachwycający i odpychający jednocześnie. Gdzies przepych, gdzieś bieda. Gdzieś nowoczesność, a gdzieś obok prostota. Kolorowo i szaro jednocześnie. Bangkok trzeba zobaczyć i szybko uciec, by znów na krótko powrócić.



















































      a to już świątynie











































































































      A to już droga do parku Khao Yai. Zakupiliśmy w ciemno wycieczkę w biurze podróży. Po dwugodzinnej drodze busem wsadzili nas na jakieś śmieszne wozy, założyli kapelusze i kazali się cieszyć. Potem chwilę połaziliśmy po parku, który nie bardzo miał czym zachwycać, bo wszystkie wodospady były wyschnięte. Następnie wsadzono nas na słonie i znów kazano się cieszyć. Po drodze widzieliśmy jeszcze kilka małp i to chyba tyle. Kasa nie warta atrakcji.













      Ostatniego dnia w Bangkoku, zaraz po zmierzchu odwiedziliśmy najwyższy budynek miasta, Bay­oke Sky Tower.
      Przez godzinę pije się tu darmowe drinki i patrzy na Bangkok z góry. Boskie widoki!














    • na rowerach po Ayutthai 7 maja 2014

      Opuściliśmy tłumny Bangkok i pociągiem udaliśmy się do historycznej stolicy Tajlandii. Na stacji kolejowej oddaliśmy bagaże do "przechowalni" i wynajęliśmy rowery na cały dzień (koszt ok 6zł). Zwiedzanie ruin zajęło 6 godzin. Oczywiście nigdzie się nie śpieszyliśmy ;) Tego dnia zrozumieliśmy też , dlaczego Tajowie jeżdżą w maskach.














































































    • Kilka dni w Chang Mai 8 maja 2014

      Po całodniowym jeżdżeniu rowerem po Ayutthai byliśmy brudni i wykończeni, dlatego skorzystaliśmy z gościnności przydworcowego gesthousa. Tam wzięliśmy prysznic za całe 4 złote z bonusem w postaci biegającej w "kabinie" jaszczurki. Następnie udaliśmy się do nocnego pociągu do Chang Mai. Kupiliśmy "warsowe" jedzenie, które przynieśli nam prosto do łóżek, wypiliśmy polskiego Smirnoffa oraz trochę Whisky od Anglików, którzy w zamian wzięli od nas kilka fajek. Poszliśmy spać mocno wstawieni a o 8 rano obudziliśmy się w Chang Mai. To był jedyny moment w ciągu trzytygodniowego pobytu w Tajlandii, kiedy czuliśmy się jak prawdziwi Backpackersi.

      Na początek trochę miasta















































      Chang Mai to miasto spokojne, czyste i przyjazne. Nikt tu się nie śpieszy, nie oszukuje, wszyscy żyją i jedzą na ulicy, Świątynie są jakby mniejsze i bardziej urokliwe. Słynny nocny bazar jest ogromny, a rzeczy tam sprzedawane dużo tańsze niż w BKK. Na ulicach tysiące kolorowych skuterów i czerwonych songthaewów.
      Po wieczorze spędzonym na tajskim boksie, kiedy siedzieliśmy w knajpie smakując kolejne pad thai, pomyślałam, że chcę tu kiedyś wrócić.























      find the difference ;)















      tajski boks. 2,5 h około 7 walk i koszt ok. 40 zł. Walczą też małe dzieci. Wokół kręci się pełno Tajek liczących na poznanie europejczyka i małych dzieci, na których boks nie robi już żadnego wrażenia i zajmują się sami sobą.













      Tyle o samym mieście.

    • Railay 23 czerwca 2014

      To już przedostatni wpis. Osobno wklejam wrażenia z Railay.


      SARAAA
























































      a to trochę ja:






    • Krabi i okolice 21 lipca 2014

      Ao Nang, Hong, Phi Phi, Babmoo Island, James Bond Island, Wyspę Hong opłynęliśmy wokół kajakiem ;) Na wyspę Bamboo tylko rankiem.









































































       











      ze zbliżenia - -gdzieś tam płynę z jachtu na oddaloną wyspę



    ← →
    Copyrights © 2003 - 2011. ownlog.com | fotolog.pl
    • Szablon: maxbmx.ownlog.com
    • SEO: ageno.pl